Pieczona wołowina, często w towarzsystwie Yorkshire pudding, to klasyk. Najlepsza pieczeń to taka, która jest w środku różowawa. Długość pieczenia zależy, oczywiście, od rodzaju mięsa. Polędwica potrzebuje nieco mniej czasu niż rozbef. Jako że ceny polędwicy wołowej są tak wysokie, że wręcz zaporowe, z powodzeniem zadowalamy się dobrej jakości rozbefem.
- ładny kawałek rozbefu (ok. 1 kg)
- 1 łyżka ziaren gorczycy
- 1 łyżeczka soli
- pieprz
- 2-3 łyżki oleju
- ok. 150 ml wina
- 1 szklanka bulionu
Gorczycę rozetrzeć w moździerzu na proszek i wraz z solą i pieprzem wetrzeć w mięso.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 220 st. Do naczynia do pieczenia wlać olej i ułożyć na nim mięso. Wstawić do nagrzanego
piekarnika i piec ok. 30-40 min. Jeżeli mamy termometr do mięsa, można się nim wspomóc, aby wołowina była idealnie upieczona. Jeżeli chcemy, by pieczeń była wewnątrz lekko różowa - a taka jest najsmaczniejsza - temperatura wewnątrz nie powinna przekroczyć 60 stopni.
piekarnika i piec ok. 30-40 min. Jeżeli mamy termometr do mięsa, można się nim wspomóc, aby wołowina była idealnie upieczona. Jeżeli chcemy, by pieczeń była wewnątrz lekko różowa - a taka jest najsmaczniejsza - temperatura wewnątrz nie powinna przekroczyć 60 stopni.
Po upieczeniu mięso powinno "odpocząć" co najmniej 10 minut. Jest to ogromnie ważne, by soki równomiernie się rozpłynęły. Mięso zawijamy w folię aluminową, trzymamy w cieple (ja otulam zawinięte w folię mięso dwiema ściereczkami kuchennymi) i zabieramy się za przygotowanie sosu.
Naczynie, w którym piekło się mięso stawiamy na ogniu. Wlewamy wino i, starając się zeskrobać z dna naczynia wszystko, co do niego przywarło, nieustannie mieszamy. Kiedy płyn nieco odparuje i zgęstnieje, dolewamy bulion i nadal mieszamy. Po odparowaniu mniej więcej połowy, przelewamy do sosjerki.
Mięso po "odpoczynku" kroimy w cienkie plastry i polewamy sosem.
Smacznego!
Irenko wiem, ze pytanie pewnie proste, ale zapytam o bulion. Robisz z kostki czy masz jakoś zmagazynowany?
OdpowiedzUsuńChciałam na temat bulionu zrobić osobny wpis na blogu i pewnie zrobię. Kostek bulionowych raczej nie używam ze względu na glutaminian sodu, którego unikam w kuchni. Jeżeli robię jakikolwiek wywar, mięsny czy warzywny, staram się zachowywać wszystko, czego nie zużyję od razu. Czasami mrożę, czasami gorący wlewam do słoika i trzymam w lodówce. Czasami zostaje jakiś czysty sos z mięsa. Z kupnych używam tych bez glutaminianu, najczęściej warzywnych bulionów w postaci proszku. Najczęściej kupuję ten http://images.sklepy24.pl/11912118/522/large/bulion-warzywny-bezglutenowy.jpg , choć nie jest najtańszy. Można go coraz częściej kupić w zwykłych supermarketach. Czasami, choć rzadko korzystam z
Usuńbulionetki Knorra, Bo nie ma
C.d. bo nie ma glutaminianu sodu. Mam gdzieś przepis na zrobienie domowej bulionetki, więc zamierzam kiedyś spróbować. Jak wyjdzie, to podzielę się przepisem.
UsuńPyszny byl! I bardzo delikatny jak na wolowine, startuje do katalogu moich ulubionych pieczeni. Bardzo chetnie przeczytam i wyprobuje inne Twoje "nieuleczalnie anglofilskie" przepisy. Na yorkshire pudding tez ;). pozdrowienia, Aga
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udał, bo czasami mimo starań wołowina jest twarda i już, bo mięso jest kiepskie, nie było sezonowane, itp.
UsuńPozdrawiam, Irena
Bardzo się cieszę, bo czasami mimo starań wołowina jest twarda i już, bo mięso jest kiepskie, nie było sezonowane, itp.
UsuńPozdrawiam, Irena